Lekomanka, zachwiany student literatury angielskiej, gliniarz-zboczeniec, stalker. To tylko niektórzy z bohaterów filmu Darina Scotta „Something Wicked”. Relacji i powiązań między postaciami jest tu w bród, nie brakuje też powodów, dla których kolejne indywidua zachowują się tajemniczo i podejrzanie. Jakiś potwór nadchodzi, by przewrócić życie protagonistów do góry nogami. A może już od dawna jest pośród nich?
Osobliwi bohaterowie służą Scottowi za aktorów dziwowiska nawiązującego do utworów Williama Szekspira. Nawiązującego bardzo luźno i fragmentarycznie – na całe szczęście. Horror szekspirowski, choć nosi olbrzymi potencjał, nigdy właściwie nie ukuł swojego terminu. Gdyby któryś ambitny reżyser chciał mu dać początek, nie powinien być twórcą straszaka klasy „B”.