W starym domu u stóp leśnej głuszy mieszka Edna (Robyn Nevin), blisko osiemdziesięcioletnia kobieta cierpiąca z powodu apatii i utraty pamięci. Postępująca demencja powoduje, że seniorka zaczyna zachowywać się irracjonalnie. Gdy w końcu znika na okres kilku dni, w rodzinne strony powracają córka (Emily Mortimer) i wnuczka (Bella Heathcote). Poszukiwania zaginionej nie przynoszą rezultatów, przez co Kay i Sam obawiają się najgorszego. Któregoś wieczoru Edna wyrasta dosłownie znikąd: zostaje znaleziona w kuchni, gdzie, jakby nigdy nic, parzy herbatę. Kobieta nie umie wyjaśnić, gdzie wałęsała się przez niemal tydzień. Na jej piersiach odznacza się dziwna, czarna plama, której pochodzenia nie potrafi zdiagnozować lekarz. Edna boi się przebywać we własnym domu. Narzeka, że nigdy nie jest w nim sama.
Tak, miejscem akcji „Relic”, art-horroru w reżyserii Natalie Eriki James, jest nawiedzony dom, ale wpływom złowrogiej energii szczególnie ulegli jego mieszkańcy. Kay opętana jest przez poczucie stale narastającej winy: dała ciała jako córka, przypominając sobie o matce dopiero na jej stare lata, gdy ta zaczyna powoli niknąć w oczach. Z Edny, zdaje się, dom kompletnie wyssał już energię życiową; uczynił z niej pustą skorupę, doprowadził do przegnicia od wewnątrz. Ciemna plama, przypominająca pleśń, nie jest według James przypadkowa. To znamię nasilającej się demencji, oznaka zwyrodnieniowej choroby, która może zniszczyć nie tylko tkanki mózgu, ale i całą rodzinę. Może też okazać się dziedziczna.