Archiwa tagu: Lenore Zann

Przychodzi feministka do lekarza. [„Godziny odwiedzin”, 1982]

     Już za kilka tygodni swoją premierę w telewizji odnotuje nowy sezon „American Horror Story” – tym razem zatytułowany „1984”, w odwołaniu do złotej ery filmowego slashera. Warto tu jednak zauważyć, że horrorów spod znaku maski i piły łańcuchowej jeszcze więcej niż w ’84 roku powstało dwa lata wcześniej. Był to moment, w którym pod sukces „Halloween” chcieli podpiąć się wszyscy reżyserzy – nawet ci niemający z kinem grozy wiele wspólnego. Za wybitny przykład slashera psychologicznego może posłużyć „Happy Birthday to Me” J. Lee Thompsona, twórcy m. in. „Dział Navarony”. „Urodziny” powstały jako produkcja kanadyjska i uchodzą za najbardziej stylową pozycję w długim filmospisie ekranowych krwawych rzezi. Amerykanie, choć chętnie drwią ze swoich północnych sąsiadów, zapewne sami przyznają, że mają oni dryg do opowiada historii obłąkanych morderców – niech za dowód tej tezy posłużą choćby „Czarne święta” Boba Clarka. Nie dywagując już dłużej, przejdę do sedna: kolejnym kanadyjskim straszakiem, który zasługuje na pełnię uwagi, są „Godziny odwiedzin” (’82), z Michaelem Ironsidem w roli psychopatycznego zabójcy oraz Lee Grant jako damą w opałach.

VisitingHours3

     W zapomnianym dziś horrorze canuxploitation Grant pojawia się jako Deborah Ballin – rezolutna dziennikarka, obrończyni pokrzywdzonych i piewczyni kobiecości. Poznajemy bohaterkę, gdy staje za pożeraną przez media gospodynią domową: kobieta zastrzeliła swego napastliwego męża w akcie samoobrony, ale według prasy sama ściągnęła na siebie kłopoty. Deborah zawsze mówi to, co myśli i nie obawia się konsekwencji – przynajmniej do czasu, gdy atakuje ją włamywacz. Colt Hawker (Ironside) nie jest bowiem zwykłym rabusiem, a maniakalnym szaleńcem-mizoginem: chce zamknąć dziennikarce usta, raz na zawsze. Ballin cudem unika śmierci i trafia do szpitala miejskiego. Hawker zrobi, co tylko w jego mocy, aby niedoszła ofiara nie potrafiła wskazać go stróżom prawa.

Czytaj dalej Przychodzi feministka do lekarza. [„Godziny odwiedzin”, 1982]