„Host” [2020] – krótko o internetowym fenomenie lockdownowego horroru

     Grupa przyjaciółek organizuje seans spirytystyczny za pomocą komunikatora do wideorozmów. Niewinna zabawa otwiera ezoteryczną bramę, przez którą ze świata demonów do równoległego wkrada się złowroga istota.

Host2020-2

     Czy „Host” to horror równie przełomowy, jak sugerują zagraniczne opinie? Jeśli już, to tylko częściowo. Gatunkowi „pulpitowego” found footage można zarzucić bowiem wiele, ale nie jakieś szczególne nowatorstwo, a i same detale fabuły mocno przywodzą tu na myśl „The Collingswood Story”. Wyróżniają film wykonane metodą DIY efekty specjalne oraz popisy kaskaderskie aktorów, którzy kręcili „Host” zdalnie, z własnych domów. Gwoli przypomnienia: horror Roba Savage’a powstał w okresie surowego lockdownu, w całości zrealizowany podczas konferencji na Zoomie. W ciągu kilku tygodni udało się napisać, a potem spreparować dobrze wyglądający, niegłupi film w sam raz pod platformę streamingową (Shudder) – wszystko to przy niemal zerowym budżecie.

     Aktorki odpowiadają za film także od strony technicznej: musiały zadbać o oświetlenie „planu”, skoordynować pracę swoich kamer, zainscenizować sceny demonicznych ataków i usnuć choreografię ciał. Sukces „Host” zależy w sporej mierze od ich wysiłkowej pracy. Film jest odrobinę rozwleczony, nawet przy swoim ekonomicznym czasie trwania: liczy sobie pięćdziesiąt siedem minut, co nadaje mu niemal średniometrażowy format. W drugiej połowie nie ma na szczęście miejsca na dłużyzny, a priorytetem stają się kolejne paranormalne objawienia.

     „Host” jak najbardziej jest horrorem godnym polecenia, z uwagi na warunki realizacji i talent obsady. Sam w sobie bywa jednak odtwórczy, bo opiera się na wyeksploatowanej technologii Screenlife, fabułę przekazując z perspektywy laptopa i telefonów. Webcam horror movies to w 2020 roku żadne novum – do najlepszych pozycji kręconych tą metodą należą „The Den” i „Unfriended”. Spośród innych straszaków z cyklu „zrób to sam” na pewno wyróżnia się „Host” jako znak swoich czasów. Zrodziły go niepokoje społeczne i izolacja, wywołana epidemią koronawirusa. Savage buduje w widzu najbardziej pierwotne lęki: takie, że nie jesteśmy w domu sami, choć nikogo nie widać obok; że ktoś nas obserwuje z ukrycia. Sprawia, że boimy się swoich domów właśnie wówczas, gdy nie możemy lub nie powinniśmy ich opuszczać. Dobre kino grozy zawsze odbijało w sobie echa najbardziej rzeczywistych kryzysów i opresji.

     Albert Nowicki – dziennikarz, tłumacz i copywriter, absolwent studiów filmoznawczych Instytutu Sztuki PAN. Miłośnik kina, zwłaszcza filmowego horroru. Jego teksty pojawiały się między innymi na łamach serwisów Filmawka, Movies Room oraz Filmweb. Stronę His Name is Death prowadzi nieprzerwanie od 2012 roku.

Host2020-3

6 i pol

Dodaj komentarz