Pretty evil – recenzja pilota „Scream Queens”

     Jeżeli przyglądaliście się telewizyjnym poczynaniom Ryana Murphy’ego (który konsekwentnie rośnie w potęgę), wiecie, czego spodziewać się po „Scream Queens”. Najnowsza produkcja twórcy „Glee” i „American Horror Story” przypomina jego poprzednie dokonania bardziej niż można było się spodziewać – jest szalona, przerysowana, a przy tym odpowiednio porcjująca cynizm i (powiedzmy) powagę. I w tym tkwi jej siła.

sq1

     Grana przez Jamie Lee Curtis pani dziekan sprawia wrażenie Sue Sylvester z innego wymiaru – sfiksowanej nie na punkcie władzy i kontroli, a seksu. Zestaw pikantnych kwestii, jakimi obdarowali aktorkę scenarzyści, stawia jej Cathy Munsch w pozycji jednej z bardziej charyzmatycznych telewizyjnych postaci sezonu jesiennego. Obecność Curtis w obsadzie serialu nie jest przypadkowa. „Halloween”, „Mgła” i „Terror w pociągu” to tylko niektóre z horrorów, dzięki którym aktorka uznawana jest za najważniejszą z „królowych krzyku”. Objawia się tu kolejny mocny punkt nowego serialu Fox Broadcasting Company: samoświadomość. Stojący za projektem Murphy, Brad Falchuk i Ian Brennan nawiązali ognisty flirt z nadaną „Scream Queens” konwencją slashera. Na przekór pieprznym i humorystycznym dialogom Curtis czy Emmy Roberts (ekranowej queen bee), „SQ” okazuje się rasowym horrorem, potrafiącym niepostrzeżenie złapać widza za gardło, a niekiedy przywalić mu widokiem zmasakrowanego ciała.

Czytaj dalej Pretty evil – recenzja pilota „Scream Queens”

Wieszczowie horroru wciąż są pomiędzy nami

        Schyłek lat 70. Małżeństwo w średnim wieku sprowadza się do domu na peryferiach małej mieściny. Ona (Barbara Crampton) gromadzi w sobie siły po utracie syna, on (Andrew Sensenig) próbuje pozbierać codzienność obu do kupy. Posiadłość, w której zamieszkują, zdaje się żyć własnym życiem: skrzypią jej podłogi, a spomiędzy ścian dobiegają tajemnicze szmery. Państwo Sacchetti stają się w swoim nowym domu gośćmi – nie do końca nieproszonymi…

wash2

     „We Are Still Here” jest filmem znacznie mniej zagadkowym niż powyższy opis fabuły mógłby sugerować. Nie oznacza to jednak, że nie potrafi widza zaskoczyć. W swym pełnometrażowym debiucie Ted Geoghegan postawił na suspens i powściągliwość, nie na tanie efekciarstwo. Jego projekt nosi pewne cechy typowe dla współczesnych horrorów, ale z gracją omija wszelkie wiążące się z nimi pułapki. Gdy przywala po oczach i uszach gromkim jump scare’m, robi to z diabelskim wyczuciem czasu oraz nastroju oglądającego, który to podskakuje w fotelu. Nie inaczej sprawa ma się w przypadku inspiracji kinem minionej epoki – która dla twórców bieżącego kina grozy stała się jakby obowiązkiem. „We Are Still Here” nie szasta gatunkowymi nawiązaniami na prawo i lewo. Z umiarem korzysta z plonów duchowego spadkobrania, cytując głównie jednego tylko reżysera.

Czytaj dalej Wieszczowie horroru wciąż są pomiędzy nami

„I don’t want to be eaten by a cannonball!”

        Rok 1977, Michigan. Przerażona, biuściasta panna wybiega z leśnej chaty, domniemanie uciekając przez zagrożeniem. Zszokowana widokiem rozczłonkowanych ciał swoich kolegów, zapomina o udziale w dramatycznej walce o przetrwanie. Nie mija kilka sekund, a dziewczę zostaje krwawo zaszlachtowane przez monstrualnego szaleńca. Siedem lat później siostra zamordowanej szykuje się na wyjazd z siedmiorgiem przyjaciół ze szkoły. Młodzi chcą poimprezować w domku nad jeziorem, należącym do ojca jednego z nich. Ich wycieczka okazuje się podróżą donikąd, gdy środek transportu gaśnie nagle pośrodku lasu. W poszukiwaniu pomocy nastolatki trafiają na teren zamieszkany przez zdegenerowanego kanibala.

LostAfterDark3

     „Lost After Dark” Iana Kessnera nie podbije serc widzów lubujących się w oryginalnym kinie. Jako rasowy przedstawiciel throwback horroru, nacisk kładzie na odniesienia popkulturowe – głównie, choć nie tylko, do jankeskich slasherów doby lat 80. Film wygląda więc, owszem, jak jeden z kolejnych sequeli „Piątku, trzynastego”. Niewiele z tego, niestety, wynika. Poza cieszącą oko, nostalgiczną estetyką „Lost After Dark” oferuje widzom figę z makiem. Choć okrzyknięty został przez twórców mianem „inteligentnego hołdu” złożonego krwawym horrorom, jego błyskotliwość przejawia się bardzo rzadko. Ciężko jest w ogóle mówić o obrazie Kessnera jako o hołdzie: jeśli już, „Lost After Dark” hołduje wszystkiemu temu, za co krytycy nienawidzą kina spod znaku maski i piły łańcuchowej, z niedopracowanymi postaciami i generalną pasywnością scenariusza na czele.

Czytaj dalej „I don’t want to be eaten by a cannonball!”

Michael Dougherty zapowiada kontynuację „Upiornej nocy Halloween”

           Reżyser Michael Dougherty zajmuje się obecnie promocją filmu „Krampus. Duch Świąt” (premiera w Polsce – 4 grudnia), nie oznacza to jednak, że zapomniał o obiecanym fanom horrorze „Trick ‚r Treat 2” – sequelu kultowej „Upiornej nocy Halloween”. Dougherty zdradził, że pierworys scenariusza został już nakreślony. Na film – fabularną antologię – mają złożyć się cztery odrębne historie.

Upiorna

     Zdaniem reżysera, każdy, kto nie obejrzał „Upiornej nocy Halloween”, bez problemu będzie mógł podejść do seansu „Trick ‚r Treat 2”. Wypowiedź ta sugeruje, że oba filmy nie będą ze sobą ściśle powiązane. Przybliżona choćby data premiery kontynuacji nie jest znana, jako że Dougherty posiada napięty grafik pracy.

Czytaj dalej Michael Dougherty zapowiada kontynuację „Upiornej nocy Halloween”

Coraz więcej wiadomo o „Halloween Returns” Marcusa Dunstana

        Od czerwca wiadomo, że najnowszy horror o Michaelu Myersie – „Halloween Returns” – wyreżyserowany zostanie przez Marcusa Dunstana, a napisany został przez Dunstana i Patricka Meltona. Aż do teraz niewiele o projekcie mówiono. Zasłonę milczenia zdarł jednak sam Dunstan.

Halloween78

     Reżyser planuje otworzyć swój film krzykliwie, rozpoczynając go sceną pełną brutalności. Inspiracją dla obrazu ma być morderstwo jednego z członków rodziny Dunstana. Dunstan sugeruje jednak, że „Halloween Returns” nakręcony zostanie w tradycji pierwszego filmu z serii, wyreżyserowanego przez Johna Carpentera, i nie będzie skupiał się na rozlewie sztucznej krwi. „Sylwetka Michaela Myersa opiera się na subtelności i suspensie”, wytłumaczył reżyser. „Suspens nie ma być drogi czy efekciarski. Pojedynki karate w płonącym budynku – owszem.”

Czytaj dalej Coraz więcej wiadomo o „Halloween Returns” Marcusa Dunstana