W utopii pożarte. [„Excess Flesh”, 2015]

     Jennifer (Mary Loveless) i Jill (Bethany Orr) są współlokatorkami. Przynajmniej jedna z nich uważa, że poza wspólnym mieszkaniem łączy je także przyjaźń. Nie jest to prawda. Choć obie dziewczyny borykają się z błędnym wyobrażeniem siebie samej i tłamszą własne ciała jedzeniem oraz używkami, ich korelacji nie scala emocjonalna więź – jedynie zazdrość i sadyzm. Jennifer jest wziętą modelką. Jill zmaga się z depresją i nadwagą. Gdy napięcie między bohaterkami sięga zenitu, bardziej operatywna z pań postawia podjąć radykalne kroki w walce o lepszą integrację. W ten sposób druga z lokatorek kończy przykuta łańcuchem do ściany.

excessflesh3

     W interesie twórcy ambitnego horroru leży zadawanie pytań o aspekty życia we współczesnym świecie. Kino gatunkowe nieskupiające się na kolejnych historiach walk z mocami nadnaturalnymi syci się walką człowieka z tym, co naturalne, z codziennymi znojami. „Excess Flesh” rozpoczyna się jak klasyk Barbeta Schroedera „Sublokatorka”, bo i ogniskuje się wokół kobiecych obsesji, lecz reżyser Patrick Kennelly zagłębia się w swoją tematykę bardziej niż twórca „Ćmy barowej”. Postaci jego pełnometrażowego debiutu zostają pożarte przez utopijne marzenia.

Czytaj dalej W utopii pożarte. [„Excess Flesh”, 2015]

Mołdawska farsa, czyli nie zadzieraj z wieśniakiem. [„They’re Watching”, 2016]

     Ekipa telewizyjna, stojąca za sukcesem popularnego programu makeoverowego, przybywa do Pavlovki – mołdawskiej wsi, w której zamieszkuje młoda Amerykanka, Becky (Brigid Brannagh). Kobieta wykupiła dom w głębi lasu i wymaga on gruntownego remontu. Bardziej niż renowacje straszne wydają się kamerującym wszystko filmowcom wschodnioeuropejskie obyczaje: tutejsi wieśniacy nie znają angielskiego, a w ich osadzie na próżno można szukać Starbucksa. Gdy okazuje się, że Pavlovka wiązana jest z historią brutalnych, nie tak odległych czasowo rytuałów, Aleksa (Kris Lemche), Grega (David Alpay), Sarah (Mia Faith) i Kate (Carrie Genzel) przenika zimny dreszcz. Mieszkańcy wioski coraz bardziej interesują się obecnością Jankesów na prowincji i nie spuszczają ich ze swych złowieszczych oczu.

theyrewatching2

     „They’re Watching” duetu Jay Lender-Micah Wright zainaugurowany zostaje przez scenę wyrwaną ze swego ekstrawertycznego epilogu, która zdradza, niestety, jeden z ciekawszych twistów fabularnych. Krótki fragment odcina następnie od właściwego początku filmu logotyp tytułu, nie wiedzieć czemu wymalowany z nagła w kadrze. Jego obecność na ekranie pozostaje nieuzasadniona: twórcy przedstawiają nam „They’re Watching” jako horror nakręcony w konwencji znalezionych taśm. Logo aż nadto przypomina czcionkę tytułu nadrukowanego na plakatach „They Live” Johna Carpentera. Tak, Lender i Wright nakręcili horror pełen błędnie podjętych decyzji.

Czytaj dalej Mołdawska farsa, czyli nie zadzieraj z wieśniakiem. [„They’re Watching”, 2016]

Z szaleństwem mu do twarzy. [„The Man in the Orange Jacket”, 2014]

     Kierownik korporacji handlowej zwalnia grubo ponad stu pracowników przemysłowych. Nie wykazuje skruchy, nie targają nim z tego powodu wyrzuty sumienia. Wie jednak, że w oczach dziesiątek robotników uchodzi za potwora. Zestresowany, planuje wyrwać się na odpoczynek do Włoch w towarzystwie znacznie młodszej małżonki. Wieczorem, gdy już kończy przygrywać na fortepianie i popijać kosztowne wino, kładzie się do łóżka. Z sennego nastroju wytrąca go krzyk żony. W ciemnym kącie siedzi i przygląda się milionerom mężczyzna w pomarańczowej kamizelce odblaskowej. Tak zaczyna się „The Man in the Orange Jacket” (łot. „M.O.Ž.”) – jeden z najbardziej zaskakujących filmów niezależnych ostatnich lat.

ManOrange2

     Reżyser Aik Karapetian umiejętnie przeplata w swym dziele kolejne podgatunki horroru, choć samym tylko kinem grozy „M.O.Ž.” nazwać nie można. Po czerpiącym z dynamiki home invasion movie prologu – nota bene zakończonym krwawą rzezią – przeobraża się w film w studium ludzkiego charakteru, subtelnie pobrzmiewające „Wstrętem”. Chłop w robotniczej kamizelce staje się dandysem w szykownym garniaku. Właściwie i staje się, i nie. Morderca zamieszkuje w willi ofiary – w głębokim domyśle byłego pracodawcy. Chce zostać tym, kogo zabił; kieruje nim apetyt burżuazyjnych uniesień. Burżujem nijak jednak nie jest: brak mu elegancji, markowe ubrania nie są pod niego skrojone, w ulubionej restauracji martwego pana domu zamawia pospolitą zupę. Uwięziony na płótnie Ludwik XVI spogląda na antybohatera z usatysfakcjonowanym politowaniem, jakby tocząca się w głupcu wojna klas i obyczajów dostarczała mu dystyngowanej rozrywki. Mężczyzna z pana i władcy obraca się w więźnia portretu, który sam zmalował – zmalował krwawym pędzlem.

Czytaj dalej Z szaleństwem mu do twarzy. [„The Man in the Orange Jacket”, 2014]

Nowe „Dzieci kukurydzy” na wykończeniu? Wiele wskazuje na to, że tak

     Wytwórnię Dimension Films spotykają ostatnimi czasy same nieszczęścia. Studio straciło prawa do sagi „Halloween”, a także zostało zmuszone do odwleczenia premiery „Amityville: The Awakening” na przyszły rok. Pospiesznie do produkcji wszedł też „Hellraiser: Judgment” – nowy przedstawiciel serii splatterów powiązanych postacią morderczego demona Pinheada. Wytwórnia realizuje ten projekt w najprędszym dla siebie tempie, by nie utracić praw do tytułu (jak w przypadku horrorów o Michaelu Myersie).

Children2

      Okazuje się, że Dimension opracowuje jeszcze jedną kontynuację kultowego filmu grozy. Mowa o sequelu „Dzieci kukurydzy” – klasycznej pozycji z 1984 roku, opartej na prozie Stephena Kinga. Serwis Bloody Disgusting dowiedział się, że film kręcony jest w Oklahoma City pod roboczym tytułem „Runaway”. Za kamerą postawiono Johna Gulagera, twórcę „Piranii 3DD” i „Krwawej uczty”. Zdjęcia trwają najwyraźniej od dłuższego czasu, mają bowiem został ukończone 2 kwietnia.

Czytaj dalej Nowe „Dzieci kukurydzy” na wykończeniu? Wiele wskazuje na to, że tak

Coraz więcej wiadomo na temat projektu „Hellraiser: Judgment”

     Przedwczoraj w sieci pojawiła się pierwsza grafika koncepcyjna z filmu „Hellraiser: Judgment” – długo wyczekiwanej dziesiątej odsłony kultowej serii horrorów. Wiemy już, że aktor Paul T. Taylor zastąpi Douga Bradleya w etatowej dla niego roli Pinheada – piekielnego demona, przywódcy świata Cenobitów. Znane jest także nazwisko reżysera „Judgment”, na którego wytypowano Gary’ego J. Tunnicliffe’a, uznanego artystę make-upowego.

Hellraiser1

     W wywiadzie udzielonym serwisowi Bloody Disgusting Tunnicliffe potwierdził, że „Judgment” wyewoluował na kanwie scenariusza, który, choć inaugurowany był jako kontynuacja „Hellraisera”, przez dłuższy czas miał służyć za pożywkę dla filmu niezwiązanego z uniwersum Pinheada. Skrypt przeszedł więc szereg poprawek, będąc kilkukrotnie przepisywanym. Swoim tonem „Judgment” ma ponoć przypominać dokonania takich wirtuozów kina, jak Terry Gilliam, David Fincher, Guilermo del Toro, David Cronenberg czy wreszcie Clive Barker (inicjator serii). Tunnicliffe zaznaczył, że studio Dimension Films pozwoliło mu na nakręcenie horroru niemainstreamowego, bardziej „ryzykownego”.

Czytaj dalej Coraz więcej wiadomo na temat projektu „Hellraiser: Judgment”

Un bellissimo ritorno al passato! [„Francesca”, 2015]

     „Francesca”, drugi projekt w karierze Luciano Onettiego, zapowiadany był kilka miesięcy temu jako przełomowy horror produkcji argentyńskiej. Latynoamerykańskich filmów grozy nie powstaje zbyt wiele, a już na pewno – odliczając debiut Onettiego, „Sonno Profondo” – rzadko uprawia się w Ameryce Południowej neo giallo. Dziwi więc fakt kompletnego zaniedbania światowych dystrybutorów, którzy zapomnieli, zdaje się, o bajecznym zwiastunie „Franceski”, opublikowanym ubiegłego lata przez Guante Negro Films. „Francesca” to produkcja urzekająca i osobliwie oryginalna.

Francesca-2

     Początek filmu zapowiada mistrzowskie dzieło. Młoda kobieta kołysze niemowlę w rękach, słodko mu przy tym śpiewając. Nie dostrzega drugiego ze swych dzieci – kilkuletniej Franceski, która z chorą przyjemnością dźga zmaltretowane truchło ptaka. Scena zaserwowana zostaje w akompaniamencie górnolotnej muzyki, a przerywana jest przez ujęcia wspomnianej, turkusowej ptaszyny, skłonnej jeszcze do majestatycznego trzepotania skrzydłami. Gdy na ekranie pojawia się nazwisko reżysera, niczemu nie winien noworodek obrywa szpikulcem w oko. Po latach, w deszczowy dzień, odziana w skórzaną kurtkę i czerwone rękawiczki postać przygrywa na fortepianie. Mrocznym dźwiękom klawiszy towarzyszy desperacki okrzyk. W mieszkaniu znajduje się związana kobieta, czekająca na wyrok śmierci. Zabije ją Francesca? Jej okrutnie okaleczony brat? A może ktoś zupełnie inny?

Czytaj dalej Un bellissimo ritorno al passato! [„Francesca”, 2015]