Nie sądziłem nigdy, że wykorzystam tę stronę jako platformę do nagłośnienia zbiórki charytatywnej, ale cóż – każdy sposób, by pomóc, to dobry sposób. Nikodem wybudził się z dwumiesięcznej śpiączki farmakologicznej i pilnie potrzebuje rehabilitacji, a także pomocy w powrocie do zdrowia, obecnie w warunkach domowych. W maju niespodziewanie zatrzymało się Jego serce; cudem przeżył On śpiączkę, w którą zapadł. Koszty takiej opieki są olbrzymie, dlatego zorganizowano zbiórkę, której celem jest wsparcie dla Nikodema, jak i Jego rodziny. Choć Nikodemowi grozi niepełnosprawność, wciąż walczy, by stanąć na nogi – pomóżmy Mu wygrać tę walkę. 💪 Zawsze był silny i waleczny; dlatego bliscy i rodzina wierzą w Niego i Jego powrót do zdrowia. Gwarantuję, że warto Mu pomóc. Liczy się każda złotówka. Link do oficjalnej i zweryfikowanej zbiórki na Pomagam: https://pomagam.pl/rkw67h
…Po co? Żeby zalinkować recenzję na Mediakrytyku. Archiwalne omówienia wszystkich odcinków (przekrój całego sezonu) można odszukać tutaj: bit.ly/2SmCqA3.
Zakończony w ubiegłym tygodniu, dziewiąty sezon „American Horror Story” okazał się dokładnie tym, czego od początku oczekiwaliśmy: piękną odą dla filmowego slashera. Czasem zanadto absurdalną, kiedy indziej komplikującą proste wątki, ale w finalnym rozrachunku przynoszącą mnóstwo pierwszorzędnej rozrywki. Po schizofrenicznej „Apokalipsie”, która próbowała zamknąć w jednym scenariuszu trzy osobne historie, „1984” wrócił na właściwe tory. Sezon pełen był fajnie zwizualizowanych scen, stopień stężenia akcji nigdy nie rozczarował, a odwołania do kultury lat 80. – bo już nie samych slasherów – mnożyły się w najlepsze.
Dziennikarze filmowi zgodnie przytakują: rok 2016 był dla horroru pomyślny. Tegoroczne filmy grozy sprawdziły się wśród widzów kinowych, niejednokrotnie przynosząc zyski po wielokroć lepsze niż oczekiwano. Powodzeniem cieszyły się także u krytyków – ku zaskoczeniu wielu pozytywne recenzje zbierały nawet blockbustery, jak „183 metry strachu” lub „Kiedy gasną światła”. Za wybitne dzieło uznano horror historyczny, „The Witch” czy też „Czarownicę. Bajkę ludową z Nowej Anglii”, któremu uwagę poświęcę w jednym z kolejnych postów. Wcale nieprzesadzonym jest stwierdzenie, że zasługuje „Czarownica” na przynajmniej jedną oscarową statuetkę. „The Witch” to film niezależny, którego obecność w mediach mainstreamowych okazała się dużym zaskoczeniem. Niewiele indie horrorów spotkało się z zasłużoną promocją medialną, a zaznaczyć należy, że był 2016 rokiem wyjątkowo płodnym, jeśli chodzi o undergroundowe kino grozy. O miłości, jaką darzę filmy niezależne, pisałem kilkukrotnie. Przyglądając się kinu niezależnemu z perspektywy ostatnich miesięcy, widzę, że są twórcy offowi przyszłością gatunku. Kinem głównego nurtu bynajmniej nie chcę wzgardzić – nie, kiedy mam za sobą seanse tak udanych horrorów studyjnych, jak „Ouija: Narodziny zła” czy wspomniany „Lights Out”.
Niezależny artysta Ryan Gregory Phillips, twórca komediodramatu „Southern Comfort” (2014) oraz nagradzanego krótkiego metrażu „Meridian” (2011), wydaje nowy film. Zwiastun fantastycznonaukowego thrillera „Shortwave” trafił do sieci i wzbudził spore zainteresowanie wśród kinomanów lubujących się w zaangażowanym, mrocznym kinie.
Zapowiadany jest drugi pełny metraż Phillipsa jako zmodernizowany, pełen napięcia dreszczowiec psychologiczny. Bohaterowie filmu – Isabel i Josh – tracą jedyne dziecko i popadają w depresję. By ratować chwiejące się małżeństwo, wyruszają do odizolowanego domu w lesie. Jednocześnie robią, co w ich mocy, by odnaleźć zaginionego syna. Udaje im się odebrać tyleż tajemnicze, co niepokojące fale radiowe, które mogą być sygnałem wysłanym z przestrzeni kosmicznej lub nawet z innego wymiaru. Fale oddziałują na Isabel. Kobieta zaczyna doświadczać straszliwych wizji, powracają do niej odległe wspomnienia.