Portugalski ambaras

     O filmie, który przeraża, jest posępny i mocny, a nie jest horrorem, i tak warto napisać na blogu tematycznym. Tym razem nie o Smileyu czy Teddy’m: dramat „O Fantasma”.

U João Pedro Rodriguesa jak zwykle – z ekranu przelewają się potoki udziwnionej sztuki, której nikt nie zrozumie. Tym anarchistycznym wnioskiem mogę zbrzydzić do siebie niejednego odbiorcę tekstu, ale wychodzę z założenia, że kino nie zawsze trzeba pojmować. Czasem wystarczy je czuć.

Sérgio, choć młody, przystojny i bez trudu rozkochujący w sobie dziewczęta, nie toczy łatwego życia. Jest samotny, zagubiony, nieszczęśliwy. Z pozoru niewinne spotkanie całkowicie przeinacza jego rzeczywistość. Nie tylko jego. Chłopak popada w chorą obsesję na punkcie atrakcyjnego motocyklisty. Jego rozchybotana świadomość ulega stopniowej degeneracji, a on sam nabiera prawdziwie zwierzęcego instynktu.

Film „O Fantasma” Rodriguesa odbieramy czułostkowo, ponieważ operuje on paletą bardziej niż wrażliwych postaci – bohaterów przewrażliwionych, skrajnie emocjonalnych, rozstrojonych, względem których odczuwamy empatię. Sympatyzujemy się z protagonistami nawet, jeśli nie do końca rozumiemy ich zachowanie, nawet będąc podrażnionymi ich skomplikowanymi osobowościami.

Oglądając film czułem, jakbym miał do czynienia z „Odete 0.5”. Podobieństw między bohaterami obu filmów portugalskiego reżysera, zabiegami operatorsko-montażowymi czy wreszcie sposobem prowadzenia narracji jest dużo. Powstała w 2005 roku „Odete” tym różni się jednak od starszego projektu Rodriguesa, że nieustannie trzyma w napięciu, a – zdaje się – jeszcze częściej szokuje. Debiutancka fabuła Portugalczyka nie dysponuje tego typu asem w rękawie.

Wyróżniony nominacją do Złotego Lwa obraz jest jednak uprzywilejowany na wielu innych płaszczyznach. Obiektywnie przedstawiona wizja, pełna niespodzianek i metafor, znakomicie zagrana przez w dużej mierze niedoświadczonych aktorów, jest gorzka i nie korzysta z uproszczeń. Problematyczne jest chociażby otwarte zakończenie filmu, podczas którego Sérgio – upadły moralnie, nieludzki – trafia poza margines społeczeństwa. Co wydarzyło się po napisach końcowych i jaki los spotkał bohatera? João Pedro Rodrigues postanowił zostawić widza z tą zagadką.

Twórcy „O Fantasma” należą się gromkie brawa, ponieważ bez skrępowania przełamał tabu. W jego pierwszym kinowym filmie pojawia się odważna i prowokacyjna, nieocenzurowana scena gejowskiego seksu oralnego. Nieczęsto zdarza się to w obrazie, który ma możliwość trafić do nader szerokiej dystrybucji.

Niezapomniane finałowe sceny oraz swoboda w ukazywaniu cielesności to wierzchołek góry lodowej. Nawet, jeżeli debiut zdolnego portugalskiego reżysera nie jest tak dostojny jak brawurowa „Odete”, wysublimowany i złożony projekt należy do udanych. „O Fantasma” jest wystarczająco przewrotny, by przewrócić niejeden filmowy wieczór do góry nogami. I o to w kinie miedzy innymi chodzi.

     Recenzja znajduje się także na stronie filmweb.pl, pod niniejszym odnośnikiem. Zapraszam do śledzenia swojego profilu w tym serwisie.

06

Dodaj komentarz