Tutaj zaczyna się twoja podróż

     Rzadko słyszy się o angielskim horrorze, tym bardziej wartym obejrzenia. Tymczasem połączywszy swoje siły z Niemcami, od lat również cierpiącymi na brak wizjonerów kina grozy, Wyspiarze nakręcili film znamienity. Powstały w 2004 roku „Lęk” to kandydat do tytułu horroru ubiegłej dekady.

     Późny wieczór w stolicy Wielkiej Brytanii. Młoda kobieta, Kate, wraca z przyjęcia. W największą od lat ulewę decyduje się skorzystać z linii metra. Na peronie, oczekując nocnego pociągu, sączy ukradkiem wódkę z piersiówki i niespodziewanie zasypia. Budzi się w opustoszałych podziemiach, zupełnie sama i przerażona. Nie mając możliwości opuszczenia stacji, musi spędzić na przystanku noc. Od początku wyczuwalna jest jednak czyjaś obecność…

     „Creep” lubi konfrontować widza ze strachem wręcz horrendalnym, czego przykładem jest rewelacyjna scena ucieczki głównej bohaterki po zakamarkach tunelu metra. Reżyser i scenarzysta Christopher Smith nie stawia żadnych limitów – strach w jego wydaniu opiera się tyleż na natężanym suspensie, co obrzydzeniu i dyskomforcie spowodowanym rozlewem krwi i nachalnym gore. Wiąże się z tym pewna przemyślana logika – z poetycką strategią Smith zdobywa odbiorców tak wśród wielbicieli klimatycznego straszaka, jak i fanów bezmyślnej jatki. Z tą różnicą, że „Creep” to jatka rozmyślna, inteligentna i budząca tytułowy lęk.

     Franka Potente przykładnie kreuje postać zarozumiałej i aroganckiej suki. Jej bohaterka, choć irytuje i wzbudza chłód samą swoją prezencją, nie jest postacią negatywną. Niemiecka aktorka pociąga za sznurki: na swojej roli opiera dramatyzm filmu, to ona przechodzi niejako metamorfozę, to jej życzymy wyjścia z niebezpiecznej sytuacji bez szwanku, kiedy oschła Kate nabiera ciepłych cech. Nie będzie wyolbrzymieniem stwierdzenie, że między innymi na grze Potente opiera się cały „Lęk”.

     „Creep” to przykład horroru, który w zamyśle twórcy miał działać na podstawowych instynktach, wychodzić z założenia typowego dla fabuły przeciętnego slashera i przez tę formułę zebrał ostre cięgi od krytyków. Ocenianie go przez pryzmat klisz samo w sobie jest recenzencką kliszą. Pierwszy fabularny film Christophera Smitha (późniejszego twórcy wspaniałego „Piątego wymiaru”) to przerażające i w tej grozie bystre rzemiosło czysto rozrywkowe. Polecam.

     Recenzja znajduje się także na stronie filmweb.pl, pod niniejszym odnośnikiem. Zapraszam do śledzenia swojego profilu w tym serwisie.

09

Dodaj komentarz