Enough with the creepiness, Joe. [„You’re Killing Me”, 2015]

     Akcja „You’re Killing Me”, nowego slashera o tematyce queerowej, toczy się w słonecznym Los Angeles, gdzie dochodzi do serii bezdusznych morderstw. Każdą kolejną ofiarą nieuchwytnego zwyrodnialca pada młody homoseksualista; każde zabójstwo zdaje się być niezasadne i popełnione bez afektu. Gdy ulubieniec social mediów George (Jeffery Self) poznaje przystojnego Joego (Matthew McKelligon), nawet nie podejrzewa, że ma do czynienia z niebezpiecznym psychopatą. Między mężczyznami zawiązuje się nić porozumienia, a z czasem pojawiają się gorące emocje. Joe widzi w George’u bratnią duszę, George zachwycony jest ekstrawaganckim poczuciem humoru Joego, który z osobliwą powagą podkreśla, że zabije każdego, kto stanie na drodze ich miłości. Przyjaciele internetowego gwiazdora boją się o jego życie.

Untitled 3

     George nie przykuwa znacznej uwagi do ostrzeżeń najbliższych, którzy – przeszywani zimnym spojrzeniem milczącego dziwaka – drżą ze strachu. Joe, mężczyzna rzadko włączający się w jakąkolwiek dyskusję, to dla zakochanego w sobie samym YouTubera idealna publiczność. „Dowcipne” dygresje nowo poznanego na temat podrzynania gardzieli bardziej George’a bawią niż przerażają, choć przewijają się przez rozmowy nagminnie. Joe „nie jest straszny, jest boski”: jego bezdenne spojrzenie to dla George’a najcenniejsza z wartości. Scenariusz autorstwa Selfa i Jima Hansena (także reżysera filmu) uszyty został z najgorszych stereotypów dotyczących mężczyzn homoseksualnych: jego postaciami uczyniono gejów narcystycznych, egocentrycznych i okrutnych.

     Nawet najboleśniejsze stereotypy można przeobrazić w złoto. W obrębie kina LGBT należy tu wspomnieć o „Chórzystach” Williama Friedkina, w podgatunku horroru gejowskiego wystarczy wskazać inspirowany „Krzykiem” slasher Paula Etheredge’a „HellBent”, w którym przegięty karnawał w West Hollywood stał się miejscem zabawy w kotka myszkę dla zakamuflowanego szaleńca i jego ofiar. „You’re Killing Me” jest filmem, którego przebrzmiałe klisze stanowią naturalne podłoże dla scenariusza i istnieją same dla siebie – nie ubarwiają przedstawionej historii, a na niej ciążą, pogrążają ją, co bardziej konserwatywnych widzów utwierdzając w ich niepostępowych, homofobicznych przekonaniach. Problem ten wynika z nieumiejętnego operowania satyrą i stylistyką kampu. Gdyby „You’re Killing Me” przedstawiono jako wizję w stu procentach prześmiewczą, jako horror komediowy na miarę „2001 Maniacs” lub „Creatures from the Pink Lagoon”, sztampowość bohaterów zapewne uszłaby w tłoku filmowego przeciętniactwa. Hansen wolał nakręcić zgrabnie balansujący między żartem a powagą projekt, który – koniec końców – okazał się pozbawioną właściwego kształtu pomyłką. Inaczej niż „Bite Marks” Marka Bessengera, „You’re Killing Me” nie można postrzegać przez pryzmat ironicznego, celowego bezguścia. Film Jima Hansena jest nieświadomie utrzymany w złym guście, a świadczą o tym, poza dotkliwie stereotypowymi postaciami, rozchwiana praca kamery, absurdalny, tandetny montaż oraz przydługie, przekombinowane i niesatysfakcjonujące zakończenie.

xx

     Najbardziej zasmuca fakt, że Hansen miał do przekazania interesującą opowieść. Jego projekt, choć karykaturalny i nakręcony przy wykorzystaniu niewłaściwych środków, przejawia zadatki kina inteligentnego. „You’re Killing Me” mógłby być postrzegany jako spojrzenie na brak porozumienia w dobie internetu, a ujawnienie przez Joego prawdy o swoich morderczych ciągotach można by rozumieć jako alegorię coming outu. Można by, gdyby „YKM” nie okazał się filmem o ambicjach przewyższających końcowy efekt pracy reżysera.

     Na korzyść filmu działają przewrotny humor, upiornie ciepła i dobrana ścieżka dźwiękowa, epizodyczne role Matthew Wilkasa i Mindy Cohn oraz nieźle pomyślana scena zabójstwa pary heteroseksualnej. „You’re Killing Me” broni się miejscami jako opowieść o głupocie, samouwielbieniu, a nawet pierwszej miłości; w finalnym rozrachunku sprawia, niestety, wrażenie dzieła nieskładnego, zmaltretowanego przez marny scenariusz. Na w pełni udany horror gejowski musimy jeszcze zaczekać.

Untitled 1

04

Dodaj komentarz