Slasher gniewem pisany. [„The Furies”, 2019]

         „Break some rules, or the rules are going to break you.”

     Bohaterki filmu „The Furies” – nieustraszoną Maddie i nadwrażliwą Kaylę – poznajemy w momencie, gdy padają ofiarą porwania. Mają wziąć udział w krwawej rozgrywce, która wyłoni tylko jedną zwyciężczynię. Reżyser-debiutant, Tony D’Aquino, serwuje nam dobrze znaną historię: najłatwiej określić ją jako skrzyżowanie „The Most Dangerous Game” z „Hostelem”. Teoretycznie nie ma więc co liczyć na szczególną odkrywczość, choć pojawiają się też w filmie pomysły całkiem abstrakcyjne – by nie napisać absurdalne.

TheFuries2

     Morderców liczą sobie „The Furies” co najmniej kilku i są oni nawigowani przez nowoczesny system komputerowy. Idee te nigdy nie zostają rozwinięte, a nawet w pełni wyjaśnione, przez co całość wydaje się wykonana na pół gwizdka. W finale brakuje momentu katharsis, a jedna z bardziej dobrotliwych postaci – dotąd pokrzywdzona – sama staje się potworem. W końcu, tu cytat, „żyjemy w popieprzonym świecie, pełnym popieprzonych ludzi”. Zwłaszcza uprzywilejowanych mężczyzn. „The Furies” to slasher wyraźnie girl-powerowy, ceniący sobie kobiecą siłę. Bohaterki muszą dowieść, że potrafią zadbać o swoje bezpieczeństwo i co rusz odpierają ataki chorych zwyroli. Poniekąd feministycznemu przesłaniu można przyklasnąć, choć twórcy nadal dają pannom w kość: jednej z nich zostaje… odrąbana twarz – okazuje się, że ten z pozoru niewykonalny manewr jest w gruncie rzeczy możliwy.

     Sprawiają „Furies” wrażenie horroru rozjuszonego i pisanego gniewem, choć finalnie jest on mniej napastliwy, niż zakładają twórcy. Scena końcowa rozczarowuje naiwną i mało racjonalną konkluzją, a po drodze źle dopasowano do kontekstu humor sytuacyjny – na przykład, gdy brutalny zabójca w popłochu zwiewa przed wkurzonymi dziewuchami. Może to komizm zupełnie omyłkowy?

     Albert Nowicki – dziennikarz, tłumacz i copywriter, absolwent studiów filmoznawczych Instytutu Sztuki PAN. Miłośnik kina, zwłaszcza filmowego horroru. Jego teksty pojawiały się między innymi na łamach serwisów Filmweb, Movies Room oraz Filmawka. Blog His Name is Death prowadzi nieprzerwanie od 2012 roku.

TheFuries3

5 i pol

Dodaj komentarz