Postrach na podwórzu. [„The Wretched”, 2019]

     Pierwsze minuty „The Wretched” mogłyby sugerować, że mamy do czynienia z kolejnym rutynowym horrorem, gdzie jump scare’y to jedyna metoda, za sprawą której twórcy chcą dotrzeć do widza – bo chcą po prostu wstrząsnąć nim w fotelu. Projekt braci Bretta i Drew Pierce’ów niewiele ma jednak wspólnego z „Obecnością” czy „Naznaczonymi”, bardziej próbuje uderzyć w strunę ponadpokoleniowej nostalgii. Z dużym akcentem na „próbuje”.

Wretched2

     W filmie, który opowiada o naturalnym dla większości z nas strachu przed wykluczeniem i byciem zapomnianym, nastolatek odkrywa, że ciało jego sąsiadki przywłaszczyła sobie antyczna wiedźma. Skryta w cudzej skórze, manipuluje bliskimi Bena dla własnych korzyści. Skojarzenia z „Postrachem nocy” i „Disturbią” nasuwają się same, choć końcowy efekt wysiłku Pierce’ów raczej nie zostanie wpisany w poczet horrorowych cult favorites. Za dużo tu dysonansu i chęci zadowolenia wszystkich widzów. Reżyserzy manewrują motywami znanymi z kina comig-of-age, paranormalnych straszaków i lekkostrawnych komedii grozy (główny bohater swoją wiedzę o czarownicach czerpie z Witchypedii). Żonglerka nie zawsze się sprawdza, czemu dowodzi finał: niby mroczny i zabarwiony nihilizmem, ale jednak anemiczny, pozbawiony elementu zaskoczenia. Całość nie wywiera silniejszego wrażenia, nie zostaje z nami na długo po seansie, bo brakuje „The Wretched” czegoś, co wyróżni film na tle innych tylko niezłych horrorów.

     Mocną stroną są praktycznie wykonane efekty specjalne i praca operatora – na przykład w scenie, gdy sylwetka wiedźmy odbija się w oku martwego jelenia. Dodatkowym atutem „The Wretched” jest też na pewno atmosfera małego amerykańskiego miasteczka (skrywającego, oczywiście, mroczny sekret), choć niektórzy uznają film za zbyt familijny, skrojony na modłę „Gęsiej skórki”. Akt trzeci skutecznie zepsuty zostaje przez upodobanie braci Pierce do bzdurnych plot twistów. Ot, bajka dla trochę starszych widzów; kolejny list miłosny pisany ejtisowym horrorom.

     Albert Nowicki – dziennikarz, tłumacz i copywriter, absolwent studiów filmoznawczych Instytutu Sztuki PAN. Miłośnik kina, zwłaszcza filmowego horroru. Jego teksty pojawiały się między innymi na łamach serwisów Filmawka, Movies Room oraz Filmweb. Stronę His Name is Death prowadzi nieprzerwanie od 2012 roku.

5 i pol

Dodaj komentarz