Shits and giggles. [„Exorcism at 60,000 Feet”, 2019]

     Ksiądz katolicki, ortodoksyjny Żyd i wyznawca buddyzmu wchodzą do baru… Takimi słowami mógłby rozpocząć się czerstwy dowcip. W filmie „Exorcism at 60,000 Feet” mniej więcej w ten sposób rozpoczyna się fabuła, tyle że bar podmieniony zostaje na pokład samolotu. „Fabuła” to zresztą dużo powiedziane, bo całość stanowi właściwie zlepek luźno poprzeplatanych skeczy à la „Czy leci z nami pilot?”. Z radosną i do dziś wywołującą salwy śmiechu twórczością ZAZ-u „Exorcism…” ma jednak bardzo niewiele wspólnego: to film ordynarny, przesadnie wulgarny, mało inteligentny.

Ea6F2

     Robert Miano gra tu ojca Romero – duchownego z traumatyczną przeszłością i nazbyt oczywistym nazwiskiem. Podczas lotu liniami Viet Kong Airlines księżulo podejmie walkę nie tylko z osobistymi demonami, ale też siłami nieczystymi, które próbują opętać kolejnych pasażerów. A tych uzbierała się cała pożałowania godna gromada. Do Wietnamu lecą między innymi: nimfomanka, playboy, który nie potrafi utrzymać fallusa w gaciach, jego zazdrosna kobieta, matka karmiąca synalka wielką piersią oraz sam brzdąc – grany przez karłowatego pasjonata piercingu. Profesjonalny kulturysta Luca Pennazzato debiutuje w filmie jako Flex, napompowany, maczystowski skurwiel, podatny na diabelskie kuszenia. Kalifornijska modelka Jin N. Tonic pojawia się na ekranie jako Veronica – nieślubna córka Jennifer Tilly i Kristen Schaal. Billowi Moseleyowi przypada w udziale czarny charakter, ale rola budzi skojarzenia ze stylem aktorskim Willa Forte.

     Wstyd, że tak zdolny aktor – który brylował choćby w „Bękartach diabła” czy remake’u „Nocy żywych trupów” – postanowił zniżyć się do poziomu „Podniebnego egzorcyzmu”. Najbardziej charakterystyczna scena z jego udziałem stanowi niewybredną parodię klasycznego odcinka „Strefy mroku” – mowa, oczywiście, o „Nightmare at 20,000 Feet”. Z kolei w prologu twórcy sięgają po cytaty z „Egzorcysty” Friedkina. Rozumiem, że tytuł zobowiązuje, ale nie do końca wiadomo, czemu nawiązania mają służyć: film ani nie śmieszy, ani nie straszy, nie ziębi i nie grzeje – najczęściej tylko wprowadza w stan zażenowania. Scenarzysta Robert Rhine jest autorem najgłupszych filmowych dialogów od dawna („W przedziale bagażowym ukrywa się demon? Czy to jakaś wydumana metafora?”).

Ea6F1

     Poza Moseleyem wystąpili w „Exorcism at 60,000 Feet” także Lance Henriksen, Adrienne Barbeau, Bai Ling i Kelli Maroney, a więc aktorzy typu „zagram wszystko, jak mi odpowiednio zapłacicie”. Sterowany przez kapitana Henriksena samolot wzbija się może na wysokość osiemnastu tysięcy metrów, ale sam film jest naprawdę niskich lotów. Co ma w nim bawić? Na przykład świecąca na złoto, radioaktywna wagina, steryd, który przygotowując shake proteinowy, wygląda, jakby się masturbował, albo wietnamska stewardessa śliniąca się do kaukaskiego pasażera: „jakie ma pan duże gałki oczne – ach, uwielbiam białych mężczyzn!” A ponadto: żarty z osób głuchoniemych, wegan, zespołu Tourette’a, zabiegu korekty płci, żarty z azjatyckich akcentów, wypchanych, martwych psów, opętanych prostytutek czy wreszcie demonicznych płodów, spuszczanych w toalecie. Sami odpowiedzcie sobie na pytanie, ile kloacznego humoru jesteście w stanie przełknąć. W „Exorcism at 60,000 Feet” uzbierała się go cała pełna toaleta.

     Film jest niesmaczny i zdecydowanie niskobudżetowy, ale nie można odmówić mu niezłych walorów produkcyjnych. Nie został nakręcony wprawdzie „na wypasie” i nie oszałamia audiowizualnie, ale dzięki profesjonalnemu sprzętowi (kamerze Arri) udało się osiągnąć efekt, o którym wiele horrorów z mikrobudżetem może tylko pomarzyć. Z kolei za ścieżkę dźwiękową odpowiada Richard Band, będący klasą samą w sobie. W przeszłości kompozytor pracował między innymi przy „Reanimatorze” i „Mistrzach horroru”. Jego soundtrack do „Puppet Master: The Littlest Reich” (2018) przysporzył mu całą armię nowych fanów.

     Albert Nowicki – dziennikarz, tłumacz i copywriter, absolwent studiów filmoznawczych Instytutu Sztuki PAN. Miłośnik kina, zwłaszcza filmowego horroru. Jego teksty pojawiały się między innymi na łamach serwisów Filmawka, Movies Room oraz Filmweb. Stronę His Name is Death prowadzi nieprzerwanie od 2012 roku.

Ea6F3

3 i pol

Dodaj komentarz