Wrzenie wewnętrzne. [„Cabin Fever”, 2016]

          Ujęcie z lotu ptaka: srebrny samochód płynie otoczoną lasami drogą, niesiony falami zimnej, pompatycznej muzyki. Obecni w nim pasażerowie w najśmielszych snach nie przypuszczaliby, z jakim horrendum przyjdzie im się zmierzyć. Nie da się ukryć: „Cabin Fever” Travisa Zariwny’ego rozpoczyna się jak „Lśnienie”. Kubrickowską ręką wykonany jednak nie jest; przeciwnie – niekiedy razi niedbalstwem i brakiem reżyserskiego wyczucia. Choć odświeżonej wersji „Śmiertelnej gorączki” Eliego Rotha daleko do dobrego kina, nie należy z góry spisywać jej na straty. Standardowo remake horroru skazano na najgorsze cięgi tylko dlatego, że jest remakiem horroru. Czy krytyk filmowy nie powinien przejawiać większej otwartości umysłu?

CabinFever1

     Piątka studentów przybywa do wynajętego leśnego domku. Chcą palić zioło i gzić się po kątach, nie chcą zaprzątać sobie głów codziennymi sprawunkami. Nie odstrasza ich od realizacji tego planu nic: ani gryzące dzieci upiornych, wsiowych sklepikarzy, ani brak zasięgu sieci telefonicznej, ani nawet wściekły, mięsożerny wirus, skrywany za pozorną idyllą śródleśnej głuszy… Fabularnie remake „Cabin Fever” nader przypomina oryginał Rotha: w scenariuszu filmu nie dokonano niemal żadnych zmian. Jest więc pod względem innowacji i kreatywności film Zariwny’ego cienki jak barszczyk – w znacznej mierze. Udało się jednak twórcom wkraść w łaski widza za pośrednictwem gromkiego soundtracku oraz przyciągających zdjęć. „Śmiertelna gorączka” Rotha sprawiała wrażenie na wpół amatorskiego projektu DIY. Remake wykonano konstruktywniej: muzyka jest ostra, industrialna, a kadry zaskakująco panoramiczne. W niezależnym horrorze znalazło się miejsce na pewną dozę awangardy, umiejętnie potęgowaną zwłaszcza przez zmyślną ścieżkę dźwiękową. Podkład muzyczny jest najsilniejszym elementem „Cabin Fever”. Skrzypcom i anielskim ansamblom towarzyszy permanentny, psychodeliczny stukot i łomot. Eksperymentalna, krnąbrna muzyka Kevina Riepla („Contracted”) tylko epizodycznie sprawia wrażenie niedopasowanej do akcji.

CabinFever2

     Bardziej niż instrumentalny huk elektryzują jednak świetne efekty specjalne. Inaczej niż w pierwowzorze, bohaterowie z rzadka plują, wymiotują czy tryskają z ust posoką. Nie oznacza to na szczęście, że nie cierpią. Doświadczeniem niezapomnianym i wstrząsającym jest przyglądanie się kąpieli Marcy (Nadine Crocker), która – SPOILER – goląc nogi zaczyna obdzierać się ze skóry. Gdy już natomiast postanawia nago szukać pomocy, trafia na wygłodniałego psa, widzącego w jej krwawiącym ciele jadło. Zariwny podszedł do sceny śmierci Marcy inaczej niż Roth, obciążył ją ładunkiem emocjonalnym: dziewczyna pada przed czworonogiem na kolana i pogodzona z tym, co ją czeka, krzyczy mu w pysk, by ją zagryzł.

     Smaczków, jak opisana sekwencja, znajdziemy w „Cabin Fever” więcej. Na poklask zasługuje jednak dopiero trzeci akt obrazu. Film jest przydługi, a akcja rozkręca się mozolnie. W piętnastej minucie seansu nadal nie wiadomo, która z żeńskich bohaterek wskazywana jest jako główna protagonistka. Postaci centralne nie są tak ciekawe, jak w horrorze Rotha; wszystkim brakuje wyrazu, a męscy odtwórcy wykazują ubogie zaplecze emocjonalne. Najbardziej z grona młodych aktorów imponuje Gage Golightly (Karen) i jej siła krzyku. Bohaterowie zachowują się nielogicznie (dlaczego nie uciekają z miejsca feralnych zdarzeń kajakiem?), choć większym ich problemem jest własna antypatyczność. Chłodnym i egoistycznym postaciom ciężko kibicuje się w walce o przetrwanie. Rozczarowaniem okazują się także indywidua zepchnięte na drugi plan, pociągające za sobą daremne, kuriozalne wątki.

     Pomimo problemów z tempem, zbędnej dramaturgii niektórych scen i sknoconych bohaterów, jest za co podziwiać „Cabin Fever”. Technicznie film prezentuje wysoki poziom, jego współtwórcy nie boją się natomiast ubrudzić krwią (a nawet jej litrami). Remake budzi większe emocje niż jego z lekka nadgryziony przez ząb czasu pierwowzór, choć zaznaczyć warto, że są to emocje skrajne.

CabinFever3

     Recenzja znajduje się także na stronie filmweb.pl, pod niniejszym odnośnikiem. Zapraszam do śledzenia swojego profilu w tym serwisie.

06

3 myśli w temacie “Wrzenie wewnętrzne. [„Cabin Fever”, 2016]”

Dodaj komentarz