Duchowa wędrówka i wielkie ptaszyska. [„Ornitolog”, 2016]

     „Ornitolog” w reżyserii João Pedro Rodriguesa to film o bardzo sugestywnej mocy. W sposób liryczny i prowokacyjny przytoczona zostaje w nim historia egzystencjalnej podróży oraz niespodziewanej, duchowej przemiany. To obraz kontrowersyjny, napastliwy w swym obrazoburstwie: według reżysera, ma stanowić fabularne uwspółcześnienie żywota Antoniego Padewskiego – najważniejszego świętego z Portugalii. Film jawi się jako bluźnierczy, ale transgresyjny: centralnym bohaterem jest tu natchniony boskością gej, a scenariusz nacisk kładzie na utajonym homoerotyzmie, wynikającym z chrześcijańskiej ikonografii.

Ornitolog2

     Poniekąd przedstawiony zostaje film Rodriguesa jako zasadna krytyka katolicyzmu. Tytułowy bohater – młody ornitolog Fernando, na łonie natury obserwujący rzadkie gatunki ptaków – wpada w pułapkę i staje się niewolnikiem dwóch dewotek. Pielgrzymujące po Portugalii kobiety są zabobonnymi sadystkami, dla których boska prawda to prawda niepodlegająca żadnej kwestii: wierzą, że Fernando, nienoszący w sercu Boga, musi zostać wykastrowany. Epizodyczne bohaterki ucieleśniają hipokryzję Kościoła, a ich wątek stanowi słusznie wymierzony dewocji policzek.

     Fernando ucieka obłąkanym bigotkom, a wkrótce spotyka na swojej drodze Jezusa – głuchoniemego owczarza o ekshibicjonistycznych zapędach. Fernando pomaga mężczyźnie w pracy, a potem, nago, oferuje mu masaż: będzie to ostatnie kuszenie pasterza, poprzedzające przypadkowe i zupełnie bezsensowne morderstwo. Ornitolog jest postacią gorliwą – nie mniej niż Antoni z Padwy – a jego droga ku samopoznaniu okazuje się wyboista. Ciężkie, niekiedy makabryczne doświadczenia pomagają jednak Fernandowi osiągnąć świętość: tak doczesne udręki, jak rany postrzałowe, nawet nie zaprzątają jego świeżo kanonizowanej głowy. W finalnych minutach pozbywa się bohater telefonu oraz wszelkich dokumentów tożsamości, staje się bratem zwierząt leśnych – nie ich obserwatorem. Z człowieka nauki przeistacza się w człowieka głęboko uduchowionego.

Ornitolog3

     Sakralnymi atrybutami Fernando są piękno i seksapil. W jednej ze scen widzimy mężczyznę obnażonego i przywiązanego do drzewa, w oczywisty sposób odtwarzającego męczeństwo świętego Sebastiana – patrona gejów. Film cechuje kwiecista symbolika i absolutna nieprzewidywalność; kolejnym zdarzeniom towarzyszy niemal buñuelowski surrealizm. Projekt jest nad wyraz biegły technicznie (operatora zdjęć nagrodzono „portugalskim Oscarem”), a przy tym wizualnie oszałamiający; ani Rodrigues, ani piękny Fernando nie wydają się jednak skażeni próżnością. Paul Hamy, nasz tytułowy ornitolog, iluminuje nie tylko ciałem, ale też przeszywającymi oczyma i ambiwalencją przekazu artystycznego. To dzięki niemu podróż geograficzno-zoologiczna staje się podróżą ducha. Film jest bardzo wyciszony, co doskonale oddziałuje na jego atmosferę. Zdjęcia Ruiego Poçasa przedstawiają las bezmierny, choć klaustrofobiczny; żyjący własnym życiem, niemal nawiedzony. Nie zabrakło w „Ornitologu” odwołań do klasycznego kina grozy. Na zagubionego badacza czyhają członkowie pogańskiego kultu, których szponiaste, zdeformowane cienie tańczą wokół rozpalonego nocą ogniska. Kto by pomyślał, że Bóg i Murnau zainspirują wspólnie tak kontestacyjny film.

     Albert Nowicki – dziennikarz, tłumacz i copywriter, miłośnik kina, zwłaszcza filmowego horroru. Jego teksty pojawiały się między innymi na łamach serwisów Filmweb oraz Movies Room. Blog His Name Is Death prowadzi nieprzerwanie od 2012 roku.

Ornitolog4

08

Dodaj komentarz