Choć wielu chciałoby, aby było inaczej, horrorowa antologia „ABCs of Death 2” stanowi spory progres względem swojego poprzednika. Jak zapewne pamiętacie, „The ABCs of Death” był jednym z dwóch, obok „The Lords of Salem” Roba Zombie, najbardziej znienawidzonych straszaków 2013 roku. Producenci sequela zachowali na szczęście zdrowy dystans do swoich krytykantów; w napisach końcowych ślą im nawet dedykację: „To all the haters online – we fuckin’ love you!”. W reżyserowanym m. in. przez Larry’ego Fessendena, Jen i Sylvię Soskę oraz Juliena Maury’ego i Alexandre’a Bustillo projekcie aż roi się od dobrego materiału! Pomiędzy kilkoma szczerze genialnymi nowelkami zagnieździła się wprawdzie garść filmików nieudanych – takimi prawami rządzą się wszak sążniste antologie; co jednak najważniejsze, słabe nowele nie przysłaniają tych lepszych. Górę nad projektem biorą trzy swoiście wyróżniające się krótkie metraże. Dwa z nich to animacje, tyleż niepokojące, co psychodeliczne. Trzeci, aktorski obraz parodiuje tematykę zombie, czarując oprawą techniczną oraz bawiąc burzycielską puentą. Między filmikami panuje duża rozbieżność, zarówno w odniesieniu do talentu reżyserów i jakości ich pracy, jak również snutych historii. Pomimo niedostatków paru opowieści (np. „L is for Legacy”), „ABCs of Death 2” sprawia jednakże bardzo pozytywne wrażenie.
Gwoli przypomnienia: druga odsłona antologii „ABCs of Death” zajęła 18. miejsce zestawienia najlepszych gatunkowych filmów minionego roku. 3 lutego odbędzie się premiera obrazu na dyskach DVD/Blu-ray.
Albert Nowicki – dziennikarz, tłumacz i copywriter, miłośnik kina, zwłaszcza filmowego horroru. Jego teksty pojawiały się między innymi na łamach serwisów Filmweb oraz Movies Room. Blog His Name Is Death prowadzi nieprzerwanie od 2012 roku.
A mi kompletnie nie podszedł. Na jedynce się zawiodłem, choć momenty miała, natomiast tutaj była tragedia na całej linii. Oby nie powstała część trzecia 😉
Ja uważam, że pod kątem pierwszej części był progres. Ciekawsi twórcy, więcej psychodelicznych filmików, mnie tych durnych i toaletowych. Trzeciej części się nie spodziewam 😉